Nie masz jeszcze swojego konta? Zarejestruj się. Po pierwsze
podaj swój nick:

Quellen

PRACE | DANE | MAJĄTEK   

Podchodzisz nieśmiało do ciężkich drewnianych drzwi. Podnosisz dłoń i chcesz już, mimo wahania, zapukać, gdy...
Ach! Jesteś!- słyszysz wesoły głos, bez trudu przebijający się przez przeraźliwe skrzypienie uchylanych drzwi. Odruchowo krzywisz się na ten dźwięk, nie zwracając zbytniej uwagi na drobną kobietę, która pojawia się w wejściu.- No tak... przepraszam za to...- mówi, a jej elfią twarz rozjaśnia przepraszający uśmiech.- Miałam coś z tym zrobić, ale nie za bardzo wiem... to znaczy, oliwa w zawias, prawda?- robi pociesznie zakłopotaną minę, a jej głos przybiera dziwnie rozbrajającą barwę.- Zupełnie się do tego nie nadaje... - przyznaje w końcu z rezygnacją i w geście pełnym poddania się Losowi zdmuchuje kosmyk niesfornych włosów koloru miodu z czoła.- Za to parzę wspaniałą herbatę.- dodaje szybko z wesołością, którą dało się słyszeć na początku.- Może wejdziesz i spokojnie się napijesz? Obiecuję, że już bez żadnego skrzypienia. - puszcza do Ciebie figlarnie oko.- Przy herbatce spokojnie poszukamy odpowiedzi na wszystkie Twoje pytania.- mówi zupełnie poważnie i zapraszającym gestem odsuwa się od drzwi.

Przegląd prac:

Elizabeth Haydon - "Rapsodia"2011-01-26 19:14

Elizabeth Haydon
Rapsodia (tytuł oryginału: Rhapsody)
Data wydania: 2000
Miejsce wydania: Warszawa
ISBN: 83 ? 87968 ? 97 - 8
Cena: 35 PLN
Wydawca: MAG
Liczba stron: 536
Oprawa: miękka


Pierwszy tom poruszającej trylogii pani Haydon od pierwszego spojrzenia przykuwa uwagę. Wprawdzie książka jest niewielkiego formatu, bo jedynie A5, ale blisko 550 stron robi wrażenie i zaostrza apetyt na beletrystyczną przygodę. Do tego na okładce znajduje się piękna i nieco tajemnicza ilustracja autorstwa Luisa Royo, jednego z najbardziej cenionych rysowników fantasy i sci - fi.
Pod okładką kryje się poruszająca historia o trójce nieznajomych, którzy stają się dla siebie bliżsi niż rodzina, o miłości pokonującej barierę czasu oraz o umierających i rodzących się światach. To wszystko wymieszane razem i doprawione szczyptą radości i odrobiną tragedii poszczególnych bohaterów tworzy niezwykły, pełen przygód smakowity kąsek literacki.
Czytelnikom o lepszej... (kliknij aby zobaczyć całość)

Gdy na mnie patrzysz2010-12-04 12:59

Gdy na mnie patrzysz... o czym myślisz?

Bo ja, gdy na mnie patrzysz, marzę.
Marzę o tym, jak wspaniale byłoby poczuć Twoje dłonie na swoim ciele. Ale nie ukradkowo, niby przypadkiem, przez zaporę ubrań.
Nie.
Marzę o tym, że zdobywają każdy skrawek mojej skóry, milimetr po milimetrze. Uważnie i troskliwie. Bez pośpiechu. Powoli rozpalając do białości każdy nerw.

Marzę o Twoich ustach. O smaku Twojego pocałunku. O smaku Twego ciała. Marzę o tym, jak powoli, bez pośpiechu odwdzięczam się Twoim dłoniom. Jak rozkoszuję się każdym kawałeczkiem Twojego ciała. Jak ono rozkoszuje się mną.

Marzę o tym tym bardziej, że zapomniałam już jak smakujesz, a moje ciało nie zna Twoich dłoni.
Marzę więc, bo tylko marzenia mogą zaspokoić tę palącą potrzebę, jaka rodzi się w moim sercu.
Potrzebę bycia z Tobą. Bycia Tobą. W jednej krótkiej chwili namiętnego wybuchu.

A Ty o czym myślisz, gdy na mnie patrzysz?... (kliknij aby zobaczyć całość)

Znowu2010-11-14 21:42

    Pod plecami czuję miękki dywan sprężystej, tętniącej życiem, letniej trawy. Zagłębiam w nią bose stopy i rozkoszuję się subtelnym łaskotaniem świeżych źdźbeł. Wciągam głęboko w płuca przyjemny zapach rozgrzanej słońcem ziemi. Przywodzi mi na myśl radość i beztroskę. Uśmiecham się do siebie, do świata, do szczęśliwości, która ogarnia mnie teraz całą. Lekki, ciepły wietrzyk bawi się moimi rozsypanymi na trawie włosami i układa mi coraz to nowe fryzury. Niech układa, myślę. Niech wymyśla nowe niestworzoności. Niech moja głowa będzie tak samo zwariowana na zewnątrz, jak i wewnątrz.
    Otwieram oczy. Powoli, żeby jasny błękit nieba, które mam przed sobą, nie oślepił ich za bardzo. Wpatruję się w ptaki, malutkie plamki przelatujące wysoko nad moją głową. Gnają przed siebie w niezdrowym pośpiechu, jakby były gdzieś spóźnione. Uśmiecham się do tej myśli, bo ja przecież nie muszę się spieszyć. Mogę... (kliknij aby zobaczyć całość)

Zapach Zimy2010-06-06 18:49

Siedziała przy oknie wychodzącym na dziedziniec. Obserwowała, jak służba pakuje na wozy bagaże Księcia. Zajmowali się tym od śniadania, powoli zbliżała się pora obiadu, a oni jeszcze nie skończyli. Krzątali się przy wozach jak małe mrówki- pracowite i zupełnie nieczułe na krwawiące serce, które z każdą kolejną skrzynią zapakowaną na wozy coraz bardziej pękało. A z oczu płynęło coraz więcej łez.
-Pani. - usłyszała za sobą cichy, aksamitny głos. Zastygła bez ruchu.- Jesteśmy już gotowi. - podszedł do niej powoli, nie wydając żadnego dźwięku. - Myślę, że lepiej będzie... - Położył jej dłonie na ramionach i pochylił się jej do ucha. Jego głos był dla niej jak balsam na zbolałe serce, choć odrobinę koił okropny ból. - ...jeśli nie wyjdziesz na dziedziniec się pożegnać z Denanem. Wolałbym, żebyście oboje nie cierpieli bardziej, niż to konieczne. - Zdało jej się, że w Jego głosie usłyszała troskę. Ujęła delikatnie... (kliknij aby zobaczyć całość)

Taniec2009-12-16 22:07

W powietrzu unosi się ciężka, odurzająca woń kadzideł. W nitki dymu wplatają się pojedyncze dźwięki. Potem kolejne. I jeszcze następne. W końcu tworzą melodię.
Muzyka to potężne narzędzie. Potrafi odebrać całą wolę i całkowicie przejąć kontrolę. Tak jak teraz, nad tobą i twoim ciałem.
Zamykasz oczy i całkowicie oddajesz się w jej władanie.
Czujesz, jak bez udziału twojej woli zaczyna się poruszać twoja prawa dłoń, a potem cała ręka. Faluje rytmicznie, niczym wąż posłuszny zaklinaczowi. Po chwili do ręki dołącza twoja głowa, potem druga ręka, a w końcu całe ciało.
Czujesz, jak nawet twoja krew dostraja się do rytmu melodii. A może to już sama muzyka płynie w twoich żyłach?
Twoje ręce zataczają powolne koła. Twoje biodra falują, niczym hipnotyzująca swoją ofiarę kobra. Sama czujesz się teraz jak drapieżnik, który wie, że nic i nikt mu się nie wymknie.
Masz poczucie, że muzyka i ty macie całkowitą kontrolę nad... (kliknij aby zobaczyć całość)

Andrzej Sapkowski- "Żmija"2009-11-19 16:04

Andrzej Sapkowski
Żmija
Data wydania: październik 2009-11-19
Miejsce wydania: Wasrzawa
ISBN: 978-83-7578-021-5
Cena: 33.90 PLN
Wydawca: SuperNowa
Liczba stron: 240
Oprawa: miękka


Na widok książki na półce w księgarni moje serce zabiło szybciej. W końcu tak długo czekałam na nowe dzieło Sapkowskiego, tyle czasu minęło od Lux Perpetua (2006). Ba! Nawet od krótkiego opowiadania Spanienkreutz (2007). Moja nadzieja na literacką ucztę była ogromna.
Pierwsze wrażenie było wspaniałe: ładna okładka, z daleka zdawało się, że objętość też nie najgorsza... Jednak szybko przeżyłam rozczarowanie. Tomik jest cieniutki, raptem 240 stron, 225 stron powieści. Czy raczej powiastki.
Temat wybrany przez Mistrza jest bardzo ciekawy, ale bardzo trudny: interwencja sowiecka w Afganistanie, przeplatana migawkami wcześniejszych wojen toczonych na tym terenie.
Pierwsze strony są nie lada zaskoczeniem dla miłośników prozy Sapkowskiego. Autor zniewala niezwkle... (kliknij aby zobaczyć całość)

Kotek2009-11-05 20:47

Ten dzień niczym nie różnił się od tylu wcześniejszych. Defilada jednakowych bezbarwnych istot maszerowała przed jej znudzonym obliczem. Jedyne co się zmieniało, to słońce, które uparcie wędrowało po horyzoncie i miasta, w których akurat się znajdowała. Ale to było tylko tło, które z czasem stało się tak szare i jednolite, jak stworzenia, które ją mijały.
Ten dzień niczym nie różnił się od tysięcy poprzednich, przeczekiwanych leniwie. Siedziała, a raczej leżała, w plamie słońca na niezbyt czystym gzymsie jednej z licznych kupieckich kamienic w mieście, którego nazwy nie znała. Nie zadała sobie trudu, by ją poznać, bo i po co? Spędzi tu nieco czasu, tydzień, może rok, może nawet dłużej i ruszy dalej, bez celu. Robiła tak odkąd sięgała jej pamięć, dlaczego teraz miałoby się to zmienić?
Zatem, ten dzień niczym nie różnił sie od tych wszystkich poprzednich, których nie potrafiłaby już policzyć, nawet gdyby chciała.
Leżała... (kliknij aby zobaczyć całość)

Magor w Spokoju! 13.03.20092009-03-15 22:48

W ostatni piątek odbyło się zapowiadane ostatnio spotkaniu z Magorem.
Choć ludzi nie przybyło zbyt wiele (wiele z zapowiadających wcześniej swoją obecność musiało w ostatniej chwili odwołać przyjście, czego bardzo serdecznie współczujemy), czas i tak minął nam radośnie i, niestety, wartko. Pojawiło się kilka starych twarzy, do których dołączyło również parę nowych.

Przygotowaliśmy dla Was małą fotorelację z tego jakże miłego i owocnego wieczoru. Mam nadzieję, że taka forma będzie Wam odpowiadała.

http://foto.onet.pl/2ud6n,hhskh3kaslmc,im3hz

A co było dalej, jest już słodką tajemnicą -_^... (kliknij aby zobaczyć całość)

Gdy zamknę oczy, znów jesteś ze mną...2008-08-23 21:21

Oddaję w Wasze ręce tekst, który zrodził się z bólu blisko pięć lat temu.
Mam nadzieję, że poruszy Was chociaż w setnej części tak, jak mnie, gdy czytam go po latach.
Quellen




Gdy zamknę oczy, znów jesteś ze mną i wszystko jest, jak być powinno. Znów jesteś tylko mój, a ja tylko Twoja. Znów nie ma dla nas innego świata niż my sami. Ty jesteś we mnie, a w Tobie ja, jak kiedyś...
Gdy zamknę oczy, czuję bliskość Twego ciała, tonę w cieple Twoich ramion i zapominam siebie, będąc Tobą. I nie mam już nic na własność, bo cała jestem Twoja i Tobą.
Gdy zamknę oczy, tracę grunt pod nogami, unosząc się ku niebu na Twoich anielskich skrzydłach. Otulona ciepłym puchem Twoich piór, zapominam o wszelkich niebezpieczeństwach. Bo jak może mi się coś stać, gdy strzeże mnie Anioł i Jego miłość?

Lecz gdy oczy otwieram... widzę świat takim, jakim jest. Widzę Ciebie odwróconego do mnie bokiem, spoglądającego nieśmiało w moją... (kliknij aby zobaczyć całość)

Ogródczasy zamierzchłe

Ogród - Kliknij aby pobrać... (kliknij aby zobaczyć całość)

Zapach Jesieniczasy zamierzchłe

    Bezszelestnie wśliznęła się za kotarę i powoli, uważając by nie wydać najcichszego dźwięku, otworzyła okno.
    Do pomieszczenia wtargnął chłodny powiew powietrza przesyconego jesienią. Zmrużyła oczy, gdy smagnął zimnym biczem nocy jej rozgrzaną snem twarz.
    Powietrze pachniało jesienią. Złotymi liśćmi i długimi spacerami w czerwonych promieniach Soel. Pęczniejącymi w sadach owocami i wonnym dymem unoszącym się znad palonych opadłych liści.
    Była to bardzo miła odmiana po każdym hauście powietrza przesiąkniętego nim...
    Minęło sześć miesięcy, odkąd przybyła do tego królestwa, do tego życia. Sześć miesięcy temu, po zbłądzeniu w lesie, odnalazła drogę do swego Przeznaczenia. I, choć gdy wyruszała z domu swojego dzieciństwa jeszcze nic nie było pewne, niemal wprost z karety weszła na ślubny kobierzec i przysięgła przez Jasną Soel i Bladą Laen i przed Nieodwracalnym Losem, że nie opuści, aż po grób, mężczyzny,... (kliknij aby zobaczyć całość)

Ucieczkaczasy zamierzchłe

Obserwujesz w skupieniu wewnętrzna stronę swojego przedramienia. Spod jasnej skóry widać błękitne żyły. Tak niewiele potrzeba, żeby do nich dotrzeć. Tak niewiele... Wystarczy coś ostrego... I cienka błonka skóry ustąpi. Odsłoni kruche ścianki żył i żyłek... Tak słabe i tak delikatne, tak podatne na zniszczenie i destrukcję... Wystarczy mocniej docisnąć ostrze noża. Poczuć, jak chłód klingi zagłębia się coraz bardziej, jak przerywa równe brzegi żył... Jak uwalnia z ciasnych ścianek ciepłe czerwone rzeki. A potem już tylko krew spływająca powoli do wnętrza dłoni, uchodząca z żył jak życie z ciała. I ta słabość ogarniająca z wolna. I ten coraz większy spokój... I powoli zapadający mrok, który gęstnieje w nieprzebraną, wszechogarniającą ciemność, która nie ma końca. Żadnych zmartwień, żadnego bólu... Żadnego cierpienia... uszy już nigdy nie usłyszą wyrzutów, umysł nie przejmie już ani jednego policzka pogardy. Żadnych... (kliknij aby zobaczyć całość)

Zapach Lataczasy zamierzchłe

    Powietrze pachniało latem.
Owinęła się chustą i rozchyliwszy zasłony, wyszła na taras. Przez cienką skórkę pantofli momentalnie przeniknął chłód wiekowych kamieni, z których ułożona była posadzka. Nie zwróciła na to większej uwagi, tylko dokładniej otuliła się chustą i skrzyżowała ramiona na piersiach. Wzięła głęboki wdech.
    Powietrze pachniało latem.
    Było chłodno. I to tym przenikliwym chłodem wieczoru po pochmurnym, deszczowym dniu. Było chłodno wilgocią upitej pierwszymi letnimi deszczami ziemi. Chłodno wilgocią przepojonego mgłą powietrza. Wilgocią jej wspomnień.
    Brakowało tylko odurzającej woni tych letnich kwiatów. Petunii, przypomniała sobie po chwili. Brakowało jej niezwykle mocnej, prawie duszącej, oblepiającej i słodkiej jak miód woni petunii. To nimi pachniał Jego ogród. To nimi ją zaczarował. To je zapamiętała niemalże najlepiej. Niemalże, bo tuż po Nim...
    Powietrze pachniało latem. Tamtej... (kliknij aby zobaczyć całość)

Szkodliwość badań naukowychczasy zamierzchłe

Victor zbudził zlany gęstym potem, się wśród własnego krzyku. Zrobiło mu się bardzo zimno. Chciał się przykryć, jednak nigdzie nie mógł znaleźć kołdry. Daleko od łożka, napodłodze dojrzał w mroku kształt, który jej odpowiadał. Ostrożnie postawił stopy na lodowatej posadzce i przeszedł kilka jeszcze ostrożniejszych kroków. Po dniósł pierzynę z ziemi i od razu się nią owinął. Jego ciało przeszył dreszcz, spowodowany nagłym ogrzaniem skóry, spotęgowanym ukłuciem strachu. Powoli rozwinął kołdrę i zaczał się uważnie rozglądać. Nie, to nic innego, tylko właśnie ona byłaźródłem strachu Victora. Miał niejasne przeczucie, ze ma to jakiś związek z jego niedawnym koszmarem...
Nagle zapikał sygnał nowej poczty. Victor podszedł do jarzącego się bladym blaskiem monitora. Włączył program pocztowy i odszukał sennym wzrokiem nowy e-mail. List dotyczył prowadzonych przez firmę Victora poszukiwań, a przynajmniej tak wynikało z tematu.... (kliknij aby zobaczyć całość)

Rozważaniaczasy zamierzchłe

Gdzie jestem?
A jakie to ma znaczenie? Czy zmieni to w jakiś sposób twój sposób odbierania świata? Czy w jakiś sposób zmieni ciebie? Czy to zmieni *cokolwiek*?
Nie...
Więc śpij...


Jak długo tu jestem?
Dlaczego pytasz?
Jestem ciekawa...
Czy ktoś na ciebie czeka?
Nie pamiętam... nie wiem... nie...
Więc czas nie ma znaczenia...


Kim jesteś?
Kim? Trudno nazwać mnie 'kimś'.
Czym jesteś?
Czym? Tak również siebie nie określę...
Mieszasz mi w głowie...
Ja? Ty sama zadajesz pytania. Ty sama wprowadzasz zamęt.
Ale ty...
Ja tylko jestem... o ile można nazwać to byciem...
Ale...
śpij...


Jesteś wytworem mojej wyobraźni, prawda?
Częściowo.
A ja... ja jestem szalona, prawda?
Nie bardziej niż każda żywa istota.
Ale przecież...
Każdy jest mniej lub bardziej szalony. Albo mniej lub bardziej normalny. Zależy jak na to spojrzysz.
Ale...
Skąd pewność, że to właśnie ty jesteś szalona? Że reszta świata jest normalna? Może... (kliknij aby zobaczyć całość)

Ogródczasy zamierzchłe

    Czy czułeś kiedyś woń słodszą od woni ogrodu pełnego petunii o zmierzchu?
    Nie...?
    Nic dziwnego... Słodszy zapach bowiem nie istnieje...


    Dzień zbliżał się ku końcowi. On, wsparłwszy twarz na dłoniach, wpatrywał się uporczywie w ognistoczerwoną kulę, tonącą właśnie w morzu drzew Doliny. Uwielbiał zachody słońca, zwłaszcza tu, w tym miejscu, w tej komnacie, przy tym oknie i na tym dywanie. Od lat nic tu się nie zmieniło: ten sam miękki dywan, to samo okno ustrojone tym samym kwiatem, który nie rozrósł się wbrew prawom natury. W tej komnacie nie obowiązywały zasady, którym podległa była cała reszta świata. Tu liczyło się tylko jedno: Jego wola. Tylko to było ważne. Tylko to tu rządziło.
    Słońce już całkiem schowało się w koronach drzew, a On nacieszywszy oczy, postanowił się położyc.
'Nande...' wiatr zdawał się szeptać Jego imię, gdy powoli podnosił głowę z dłoni. 'Nande...' szept nabrał barwy... (kliknij aby zobaczyć całość)

Drogaczasy zamierzchłe

    Szła pustą, ciemną ulicą. Sama w obcym mieście. Całkowitą ciszę zakłócał tylko stukot jej obcasów o bruk i chrzęst piasku miażdżonego podeszwą. Była zima. To znaczy według kalendarza, bo miasto wyglądało raczej jesiennie. Ona szła powoli, omijając brudne kałuże roztopionego śniegu. 'Zima, cholera jasna. Zima.', pomyślała.

    Zima zawsze nastrajała ją melancholijnie. Nawet bardziej niż jesień. A ona nigdy nie wiedziała, dlaczego? Dlaczego? Jakże często powtarzała sobie to pytanie! Jakże często nie znajdowała na nie odpowiedzi... Tymczasem szła przed siebie, powoli omijając brudne kałuże roztopionego śniegu. Szła pustą ulicą, zamyślona.

    Przystanęła na moment przed wystawą sklepową. Znów rozczarowanie, po raz nie wiadomo, który. To tylko spożywczak... I już miała odejść, gdy jej uwagę zwróciła twarz odbita w szybie. Twarz młodej dziewczyny. Twarz przez wielu uważana za ładną, przez niektórych... (kliknij aby zobaczyć całość)

Arna i Parma - Przebudzenieczasy zamierzchłe

    Spędzała przy nim dużo czasu. Nikt nie mógł temu zaprzeczyć. Jednak jej siostra praktycznie przeprowadziła się do pokoju, w którym leżał i opuszczała go tylko raz, dwa razy na dobę. Arna nie przypuszczała do tej pory, że można kogoś tak kochać. Ona nigdy nie miała nikogo, komu mogłaby się oddać cała i bez reszty. Była zazdrosna o uczucie siostry. Mimo bólu, jaki ta musiała odczuwać. Bo przecież cudownie musi być mieć kogoś, dla kogo można by umrzeć bez wahania...

    Parma czuwała przy nim dniem i nocą. Gdy już zdecydowała się go opuścić na chwilę, zawsze upewniała się, że Arna będzie z nim, dopóki nie wróci. Prawie całą swoją energię zużyła rzucając na niego czary leczące i uśmierzające ból. Resztą Mocy wspomogła zaklęcia maskujące Arny. Musiały go chronić. Druidzi poszukiwali go. Już dwa razy mało brakowało, a złamaliby barierę. Parma nie żałowała swojego osłabienia spowodowanego brakiem... (kliknij aby zobaczyć całość)

Arna i Parma - Spotkanieczasy zamierzchłe

    Ze słodkiego letargu wybyły ją jakieś głosy. Ktoś prowadził rozmowę szeptem. Męski głos i kobiecy. Mężczyzna był stanowczy, natomiast kobieta była wściekła, tak wściekła, że aż... Otworzyła powoli oczy. Uderzyło ją jasne, błękitne światło. Szybko się do niego przyzwyczaiła. Spokojnie, nie wykonując gwałtownych ruchów odwróciła głowę w kierunku, z którego dochodziły głosy. Zobaczyła swoją siostrę klęczącą na ziemi przed błękitnym owalem, w którym widniała męska twarz. Twarz tak dobrze jej znajoma. W pierwszym momencie chciała krzyknąć z zaskoczenia i radości, jednak opanowała się szybko, wytężając słuch, by usłyszeć jak najwięcej z ich rozmowy.

    - Czy ty zdajesz sobie sprawę, co zrobiłeś?- syczała drapieżnie Arna gwałtownie przy tym gestykulując.- Czy wiesz, co ona przez ciebie przeszła?

    - Posłuchaj mnie...

    - Nie! To ty mnie posłuchaj!- elfka z trudem panowała nad... (kliknij aby zobaczyć całość)

Arna i Parma - Rozpaczczasy zamierzchłe

    - Nigdy go nie znajdziemy...- płakała Parma siedząc przy dużym, kuchennym stole.- Już go nie odzyskam...

    - Uspokój się kochanie.- Arna próbowała zebrać myśli.- Jeżeli nie możemy go wykryć przy użyciu tak silnej Mocy i tak potężnego czaru, to ktoś musi nakładać na niego silne zaklęcie maskujące...

    - Albo nie żyje!- wybuchła od nowa zalewając się łzami.

    - Musi żyć!- Arna podniosła głos.- Jakby nie żył, to skontaktowałybyśmy się z jego duchem. Sama wiesz, że nic takiego nam się nie udało.- mówiła powoli, akcentując każde słowo.- Jak się nie weźmiesz w garść, to nigdy go nie znajdziemy, bo tracisz zbyt dużo energii na płacz, szlochanie i pociąganie nosem.

    Pomogło. Parma uspokoiła się trochę. Wyprostowała się na krześle i spojrzała zapłakanymi, nieszczęśliwymi oczami na siostrę.

    - Napij się herbaty.- powiedziała łagodnie Arna. Jej delikatna dłoń dotknęła filiżanki... (kliknij aby zobaczyć całość)

Arna i Parma - Mimo wszystkoczasy zamierzchłe

    - Próbowaliśmy, Wasza Wysokość. Przez miesiąc noc w noc zsyłaliśmy jej sny. Bardzo je przeżywała, ale on zawsze podtrzymywał ją na duchu i niewelował wszystkie nasze starania.

    - Mamy coraz mniej czasu. Ona jest nam potrzebna jak najszybciej.

    - Tak, Wasza Wysokość, wiemy, ale co mamy robić?

    - Wymyślcie coś, byle szybko!

    - Myślelimy, żeby zabić go dla potwierdzenia groźby, ale...

    - Ale ja tego zabroniłam! I podtrzymuję rozkaz! Nie wolno wam zabijać tego śmiertelnika! On będzie nam jeszcze potrzebny.

    - Tak jest, Wasza Wysokość!

    - Teraz zostawcie mnie samą..

    - Tak jest!



    Zazwyczaj lubiła te chwile, gdy zostawała sama. Pławiła się wtedy w ciszy i spokoju nie zakłucanym pytaniami nadgorliwych sług. Jednak teraz samotność jej ciążyła. Boleśnie raniła jej duszę. Tak, duszę. Mimo tego, co okazywała na zewnątrz miała wrażliwą duszę. Posiadała duszę, mimo iż powszechnie... (kliknij aby zobaczyć całość)

Arna i Parma - Wszystko co ludzkieczasy zamierzchłe

    Szła ciemnym, niekończącym się korytarzem. Szła długo. Bardzo długo. Już zaczęła się obawiać, czy to dobra droga, gdy ujrzała światełko. Światełko okazało się pochodnią umieszczoną w niszy przy dużych, kutych drzwiach. Drzwi były zamknięte ale jakaś siła kazała jej je otworzyć. Nacisnęła więc klamkę, która pod naporem zgrzytnęła uruchamiając od dawna nie używany, zawilgotniały mechanizm.

    Weszła do dużej komnaty. Nie była w stanie określić, jak dużej, gdyż było w niej jeszcze ciemniej niż w korytarzu. Nagle oślepił ją blask zapalonych w jedym momencie setek świec. Rozglądała się panicznie dookoła powoli odzyskując wzrok. Zobaczyła swoje odbicia. Setki swoich lutrzanych odbić. Komnata miała bowiem kształt wielokąta o wielu wierzchołkach i cała była wyłorzona lustrami. Gdy pierszwy strach minął rozejrzała się jescze raz, spokojniej, w poszukiwaniu jakiegoś wyjścia. Podeszła do jednego... (kliknij aby zobaczyć całość)

Amleczasy zamierzchłe

Wyobraźcie sobie niewielką, mroczną komnatę. Bez okien. Z kratami zamiast drzwi. Z wilgocią unoszącą się w powietrzu. Z powietrzem ciężkim od zapachu stęchlizny. Ze ścianami z kamienia. Z grzybem na kamieniu ścian. Z dochodzącym miarowo do uszu "kap...kap...kap...".

Wyobraźcie sobie szczupłą kobietę o skórze koloru najczystszej kości słoniowej. O włosach czarnych niczym skrzydło kruka w bezksiężycowej nocy. O oczach niczym dwa węgle wyzierające spod aksamitnej zasłony długich, ciemnych rzęs. O ustach niczym dwa różane płatki pokryte poranną rosą. O łabędziej szyi. O subtelnie zarysowanych piersiach. O filigranowym ciele. O długich, smukłych jak u łani nogach. O dłoniach tak delikatnych, że aż dziw, iż drobne paluszki nie łamią się przy podnoszeniu najlżejszego ciężaru. Po prostu piękną.

Wyobraźcie sobie tę niewielką mroczną komnatę jeszcze raz. Tym razem troszkę zmienioną. Na środku posadzki umieśćcie tę szczupłą, piękną... (kliknij aby zobaczyć całość)

Zawarte tu prace moża wykorzystywać tylko za wyraźną zgodą autorów | Magor 1999-2018 | Idea, gfx & code: Vaticinator | Twoje IP: 18.97.9.173