Wróc do menu: opowiadanieDroga
Szła pustą, ciemną ulicą. Sama w obcym mieście. Całkowitą ciszę zakłócał tylko stukot jej obcasów o bruk i chrzęst piasku miażdżonego podeszwą. Była zima. To znaczy według kalendarza, bo miasto wyglądało raczej jesiennie. Ona szła powoli, omijając brudne kałuże roztopionego śniegu. 'Zima, cholera jasna. Zima.', pomyślała.
Zima zawsze nastrajała ją melancholijnie. Nawet bardziej niż jesień. A ona nigdy nie wiedziała, dlaczego? Dlaczego? Jakże często powtarzała sobie to pytanie! Jakże często nie znajdowała na nie odpowiedzi... Tymczasem szła przed siebie, powoli omijając brudne kałuże roztopionego śniegu. Szła pustą ulicą, zamyślona.
Przystanęła na moment przed wystawą sklepową. Znów rozczarowanie, po raz nie wiadomo, który. To tylko spożywczak... I już miała odejść, gdy jej uwagę zwróciła twarz odbita w szybie. Twarz młodej dziewczyny. Twarz przez wielu uważana za ładną, przez niektórych za śliczną. Twarz osoby, którą kiedyś znała... I znów ból, gdy uświadomiła sobie, że jest obca nie tylko temu miastu, ale samej sobie.
Poszła dalej, teraz nieco szybciej. Próbując uciec. Przed sobą? Przed prawdą? Nie wie3działą, ale znowu uciekała...
Weszła w inną ulicę. Tu też było pusto. Tylko jakiś młody chłopak, niewiele starszy od niej, stał z browcem koło bramy. Pewnie na kogoś czekał. 'Szczęściarz' pomyślała 'ma na kogo'.
- Co się stało kochanie?- zapytał, gdy go mijała. 'O co mu chodzi?' przemknęło jej prze myśl. - Czemu płaczesz?
'Czemu płaczę? Co on ma na myśli?' natrętne myśli nie dawały jej spokoju. Podniosła dłoń do twarzy stojąc tyłem do niego. Delikatnie palcem, przejechała po policzku. Spojrzała zaskoczona na wilgotny opuszek. Jej ciałem wstrząsnął spazm niekontrolowanej rozpaczy. Łzy popłynęły jej z oczu niczym dwa strumienie.
- No. Skarbie. Już dobrze.- powiedział z czułością niespotykaną u obcych ludzi, zwłaszcza jego pokroju. Odwróciła się do niego nadal płacząc.- Już dobrze.- powtórzył zakłopotany jej wyglądem. 'Muszę wyglądać strasznie z rozmazanym makijażem', pomyślała rozżalona.- Powiedz, może ci jakoś pomóc?- skąd ta troska w jego głosie?
Zaskoczona uprzejmością nieznajomego tylko pokiwała przecząco głową odwracając się od niego. Poszła dalej swoją drogą, wycierając dłońmi mokre policzki i pociągając nosem.
I znów w jej głowie pojawiło się pytanie: dlaczego? Po raz pierwszy od bardzo dawna ktoś ofiarował jej bezinteresownie pomoc. Dlaczego tę pomoc odrzuciła?
I nagle zgasły latarnie. A ona nadal szła przed siebie. 'Dokąd zawiedzie mnie ciemna droga...'. Nie wiedziała, skąd znała te słowa. Wydawało jej się, że to jest tekst jakiejś piosenki, ale nie mogła sobie przypomnieć, jakiej. Jakże bardzo pasowały do sytuacji, w której się znalazła.
KOMENTARZE:
Tylda (~) oznacza podpis osoby niezarejestrowanej.
2004-12-10 10:18 IP: brak danychBardzo interesujące opowiadanie, wpływa na wyobraźnię, prowokuje mnóstwo domysłów. Daje sporo do myślenia. Krótkie i bez zbyt szerokiej fabuły, ale to nie czyni go uboższym. --
~Coco
2005-06-13 17:58 IP: brak danychCiekawy pomysł, tylko styl pisania... "gdzieś to już widziałem" :] No i trochę "ciąży" - kiedy patrzę na pasek przewijania nie jest to dobry znak. :)--
~Magnat
2008-07-05 16:05 IP: 80.48.178.92Opowiadanie ciekawe ,rozwija wyobraźnie, daje duzo do myślenia.
Fabułą krótka , pozdrawiam--
~Evi
DODAJ KOMENTARZ