Wróc do menu: publicystykaFelieton 1
Niedawno gadałem z kolegą o tym, co ludzie nazywają "chodzeniem". Mówią sobie że się kochają, przytulają się, czasem całują i takie tam. W późniejszym wieku ("normalni" [wg. moich kryteriów] ludzie na studiach, albo starsi) coś w tym pewnie jest, czasem są śluby i czasem małżeństwa wytrzymują ze sobą dlugo. Czasem się rozpadają, ale to już nie miłość i nigdy to co ci ludzie do siebie czuli nią nie było. Mógł to być co najwyżej pociąg cielesny, zauroczenie, ew. upojenie alkoholowe ;-). Młodzież w wieku gimnazjalnym (wiem że piszę jakbym był po 30, ale tak mi wygodniej - nie przyznaję się do poziomu większości ludzi z tego okresu :D) często tworzy pary i mówią że chodzą ze sobą, mają chłopaka/dziewczynę. Sam zwrot ze się kogoś ma mnie osobiście nie przeszkadza. Zastanawiam się tylko na jakich zasadach jest to chodzenie oparte. Jak sam kumpel z klasy stwierdził (koleś "normalny" według rozumowania gimnazjalistów czyli "ziom") - "W tym wieku nikt nie mówi o miłości"... Więc skoro to nie miłość to co? Czemu te "pary" mówią sobie że się kochają, skoro "nie mówi się o miłości"? Dla mnie to z deka bez sensu. Mati mówił że może to to, że mogą się czasem pomacać (do tego w naszej klasie akurat nie trzeba ze sobą chodzić [that's sick...]), pocałować i czasem "poseksować". Ale przecież są dyski, na których ludzie, którzy chodzą i są w tym wieku "ziomy" jak się uprą to idą do WC/samochodu/w krzaki/gdzieś indziej i tam odchodzi co trzeba... Poza tym kolejne zjawisko w "chodzeniu". Ludzie zmieniają "partnerów" co miesiąc/tydzień. Kiedyś słyszałem taką rozmowę:
"1. Ile już ze sobą chodzicie?
2. Coś ponad trzy miesiące
1. O, to długo".
No, skoro trzy miesiące to długo to gdzie tu "miłośc"? Bo przeceiż ona jest wieczna i tak dalej. Jeśli nie wierzycie odsyłam do Listu do Koryntian, rozdział 13 (tak, drogie dzieci, to jest Nowy Testament). I za każdym razem kiedy się rozstają powstaje niesamowita zadyma, że "już mnie nie kochasz". To ja chrzanię życie w takim stresie, co dwa miechy kogoś opieprzać... Nie wiem co tu jeszcze pisać bo w tym świetle, które tu przedstawiłem (a niestety jest prawdziwe w zdecydowanej większości wypadków) to to wszystko nie ma większego sensu, Toteż mnie się nie spieszy z tym interesem, choć czasem co prawda pusto jest, ale lukę tą zapełniam w większośći przyjaciółmi (po raz kolejny - dzięki Wam że jesteście).Jeśli kogoś uraziłem swoimi poglądami to nie przepraszam bo w tym temacie (i kilku innych) jestem konserwatystą i tak ma być. Pozdrawiam.
KOMENTARZE:
Tylda (~) oznacza podpis osoby niezarejestrowanej.
2006-03-04 19:25 IP: brak danychSpoko Fekieton Ziom--
~Adik
2006-03-13 17:41 IP: brak danychNic dodac nic ując--
~Gapon
2006-05-28 10:39 IP: brak danychwnioskujac po twoich felietonach jestes w wieku gimnazjalnym. całkiem dojzale piszesz o zyciu jak na swoj wiek, a grafika przyjemnie mroczna... oby tak dalej. powodzenia:)--
~mara
2006-11-20 22:38 IP: 83.15.172.243zajefajny felieton dziex za natchnienie;))))))))
--
~Patryk
2008-03-01 15:43 IP: 83.28.55.15ten felieton jest do dupy--
~radek
2008-03-01 15:43 IP: 83.28.55.15ten felieton jest do dupy--
~radek
DODAJ KOMENTARZ