Wróc do menu: publicystykaBibuła 1 .
Nie wiedzieć czemu nowe mody uważają te spacery za zdrowe... Wychodzę każdego dnia i tak sobie spaceruję... Może i fakt - siedzieć w samotności trochę mi nudno a tak przynajmniej kawałek nieba człowiek sobie obejrzy, ptaszków posłucha.
A propo słuchania -słuchajcie - głos zza muru... Jakowyś pastuszek nuci sobie piosenkę... Jeden z obowiązujących klasyków gali sielankowej pod tytułem "Pieski małe dwa...". Ha ! Zaczyna się tak niewinnie... Dwa małe czarne pieski, jakaś wycieczka, kładeczka i temu podobne infantylizmy... Lecz niech nie zwiedzie Was ta pozorna niewinność tego wierszyka, korzenie jego sięgają bowiem w czasy tak odległe i otchłań tak głęboką, że najstarsi górale nie wiedzą i nie pamietają ...
Ale, ale... My tu gadu gadu, a ja się jeszcze nie przedstawiłem... Jestem Ramirez. Tak po prostu, bez żadnych tytułów, drugich czy trzecich imion, nie wspominając już o nazwiskach ... Jestem ... Tak, parę lat temu dziarsko wykrzyknąłbym :
- JESTEM AWANTURNIKIEM ! ZDOBYWCĄ ! POGROMCĄ SMOKÓW I SERC NIEWIEŚCICH ! oraz :
- NIE ŁAMIE MNIE KAŻDEGO RANKA W KRZYŻU ! NIE KULEJĘ NA PRAWĄ PO TEJ CHOLERNEJ SZARŻY NA NIEPAMIĘTAM KOGO W JAKIEJŚ DURNEJ WOJENCE O DWIE MILE LASU !
... no dobra, czasami mnie ponosi...
Dziś, no cóż spisuję te swoje zwoje, z łezką w oku wspominając ostatniego ubitego księciunia... Ot, nudny żywot emerytowanego najemnika. No, może nie emerytowanego, taki stary to ja nie jestem... Odstawionego na boczny tor bardziej by pasowało... Powiedzmy, że jestem na wczasach... I się nudzę. Z nudy tej postanowiłem utrwalić trochę spostrzeżeń ku przestrodze i nauce .
Wróćmy do tych piesków. Pamiętacie ten wieszyk ? Nie całkiem ? To przypomnę...
Pieski małe dwa chciały przejść się chwilkę,
Nie wiedziały jak, biegły przeszło milkę
I znalazły coś - taką wielką białą kość
Ref. : Sibon, sibon, la, la, la, la, la...
Pieski małe dwa chciały przejść przez rzeczkę,
Nie wiedziały jak, znalazły kładeczkę,
A kładeczka zła, skąpały się pieski dwa...
Ref. : Sibon...
Pieski małe dwa wróciły do domu,
O wycieczce swej nie rzekły nikomu,
Weszły w norę swą, teraz sobie smacznie śpią.
Ref. : Sibon...
Wiecie może, o czym jest ten tekst ? Ktoś mu się kiedyś przyjrzał ? Zastanawialiście się kiedy powstał ? Otóż właśnie !
Wydaje sie, że towarzyszy nam od zawsze. Słyszymy go już w kołysce i sami będziemy nucili swoim dzieciakom... Pierwsze przekazy dotyczące tej rymowanki odszukałem wśród podań północnego ludu. W ich wierzeniach te dwa psy to nie kto inny jak strażnicy świata zmarłych. Jako tacy towarzyszą bogini śmierci - Hel - niech będzie pochwalona, byle w oddali. Prócz funkcji, że tak powiem strażniczych, pomagają szanownym zmarłym wydostawać się z grobów. Znaczy się - pomocnie ich wygrzebują ... Symbolicznym dzwierciedleniem tego w przytoczonej inkantacji jest owa biała kość... Pierwsza strofa łączy w sobie też nawiązanie do pewnej ceremonii... Mowa w niej o tym, że pieski chciały się przejść, ale całkiem przypadkowo zapędziły się przeszło milkę... W przypadkowość tego zdarzenia nikt nie uwierzy... Mila jest w pewien sposób symboliczną odległością. Ni mniej, ni więcej w takiej to odległości od osad odbywają się bowiem sabaty czarownic. Uzasadnienie ich położenia akurat w tej odległości jest bardzo racjonalne. Wiadomo, że niete igraszki potrzebują specyficznej oprawy... Ogniska, hulanki, swoboda....
No, powiedzmy szczerze, każdy przynajmniej raz wymknął się na takowe harce... A to w święto kupały, a to w zimowe przesilenie... Zwłaszcza w zimowe przesilenie ! Toż na to potrzeba opału ! Nie ma jak ciągnąć go ze sobą z chaty, bo nieporęcznie, a do tego ktoś zobaczy jak niesiemy chrust do lasu ( w skutek czego powstanie jakieś mądre ludowe powiedzenie) i będzie plotkował. Nie da rady nazbierać w okolicy, bo w okolicach osad wszystko doźdźbła wyzbierane, co dobrze wiedzą leniwe dzieci i staruszki zwyczajowo oddelegowywane do tych zadań ... Odległość mili gwarantuje zaś dostęp do wystarczającej ilości opału i co najważniejsze zabezpiecza przed wścibskimi spojrzeniami sąsiadów, którzy wyszli za potrzebą czy niedorosłej dziatwy szukającej nocą wrażeń i rzeczonych sabatów po okolicy.
Wracam do inkantancji. Druga zwrotka wspomina wydarzenie z pozoru błache. Ot pieski szły sobie przez rzeczkę, spotkały kładeczkę i ... chlap do wody. Ocieramy się tu o prastary obrzęd składania ofiar. Rozpowszechniony przez nas współcześnie zwyczaj wrzucania związanej ofiary do wody. W tradycji sabatowej ofiara, najczęściej bezpański, nikomu niepotrzebny pies (dziewice na ofiary stały się obecnie cymesem prawie nie do zdobycia...) jeśli się ostanie, przez czas równy dwóm litaniom do Starszych przy życiu, uznana zostaje za pomazańca diablego, otoczona chwałą i przywilejami w czarnoksięskiej gminie. Odwrotnie w "badaniach" stosowanych przez dominikanów. Ci, którzy nie zatoną, o ironio, w celu osuszenia idą na stos... Występuje przy tym ciekawa analogia. Dominikanie odprawiający ceremonie odwrotne do sabatowych ( w odwecie m.in. za "odwrotną", celebrowaną od tyłu czarną mszę), przyjęli też "odwrotną" , w opozycji do "piekielnych psów" ( jak się nie do końca słusznie nazywa sługi ciemności ), nazwę swego zakonu - dominicanes - psy Pana.
O roli psa w diabelskim panteonie świadczy zapis w Apokalipsie ( 22,15 ) gdzie psy, jako jedyne wymienione zwierzęta, obok czarowników, bałwochwalców i zabójców nie mogą przekroczyć bram Nowego Jeruzalem.
Dalsze dzieje radosnych piesków opisuje trzecia zwrotka. Wracają do domu, gdzie zapadają w sen, o swych nocnych przygodach nie wspominając nikomu... Nic tu nie trzeba chyba tłumaczyć... Obowiazek zachowania tajemnicy jest w obecnych czasach, gdy niewinne igraszki piętnowane są żelazem, a nierzadko i stosem, podstawowym i niezbędnym warunkiem przetrwania ! Przypisek, wg. którego po powrocie do domu pieski smacznie śpią w swojej norze czy jamie, można złożyć na karb kolejnego nawiązania do miejsca ich zamieszkania - podziemnego królewstwa. Kończy się ostatnia zwrotka i po raz trzeci ( ! ) powtarza się refren, w którym zawiera się największa diabelskość całej tej inkantancji. Refren ten jest bowiem ni mniej, ni więcej tylko "niewinnym" wezwaniem do jednego z najważniejszych piekielnych lordów Sibona de Noir Chien ( prawdopodobnie od S'bohnu z armeńskiego - demona - symbolu nocy lub S'bohu - z hebrajskiego - oznaczającego dosłownie ducha rozpaczy)...
Ups, snuję bez opamiętania te swoje wywody, a tu upłynął czas spaceru... Strażnik znacząco pobrzękuje kluczami więc na dziś to tyle. Czas kończyć dociekania i wracać do ciemnej celi... Pozdrawiam i do następnego spaceru.
KOMENTARZE:
Tylda (~) oznacza podpis osoby niezarejestrowanej.
2007-03-18 15:17 IP: 213.134.184.52hmm... genialne... dlaczego dopiero teraz to przeczytałam?
doprawdy, Ramirezie... potrafisz zaskakiwać i otwierać liczne furtki wyobraźni.. :)--
Quellen
2007-09-14 14:38 IP: 62.111.206.199SIBON SIBON MAMA MI TO ZAWSZE SPIEWA =)--
~JAGUSIAK XD
DODAJ KOMENTARZ