losowe inne prace z tej kategorii:
Nie masz jeszcze swojego konta? Zarejestruj się. Po pierwsze
podaj swój nick:
Wróc do menu: opowiadanie

Pierwsza przygoda z Upiorem
Była to kolejna zimowa noc kiedy mistrz zbudził mnie ze snu i nakazał szykować się na test. Zaskoczony zapytałem o jaki test mu chodzi. On pokiwał tylko głową i powiedział: test na łowcę upiorów. Szybko ubrałem się i byłem gotowy do drogi. Tuż przy drzwiach zatrzymał się i wręczył mi swój magiczny dysk. Prowadził mnie zaśnieżonymi, mrocznymi uliczkami miasta. Chłodny wiatr z północy przeszywał moje ciało, zastałe jeszcze mięśnie powoli przyzwyczajały się do ruchu. Jakieś postacie w zaułku spierały się o jakiś łup, minęliśmy ich w ciszy. Nie dostrzegli nawet naszej obecności. Szliśmy dalej uliczkami aż dotarliśmy do starej opuszczonej tawerny. Wiatr szarpał naderwany szyld, z którego odpadała farba oszpecając namalowanego na nim łabędzia. Mistrz zatrzymał się i powiedział: dalej musisz iść sam, tam czeka cię wyzwanie, pamiętaj czego się nauczyłeś. Nagle z wnętrza tawerny dobiegł nas przerażający wrzask upiora, który sprawił, że włosy na karku zjeżyły mi się jak u wściekłego psa, a po kręgosłupie przeszedł prąd. Powoli krok za krokiem zmuszałem się do ruchu w stronę tawerny. Obejrzałem się za siebie, mistrz stał tam nie wzruszony. Nagle przypomniałem sobie nauki mistrza: krzyk upiora w bezpośrednim kontakcie jest zabójczy. Wymamrotałem więc zaklęcie ochronne, po chwili poczułem jak energia kumuluje się i otacza mnie niewidzialną aurą. Nagle dźwięki otoczenia uległy wyciszeniu. Zostały mi tylko pozostałe zmysły. Ruszyłem naprzód, przez zmurszałe odrzwia wszedłem do bardzo ciemnego pomieszczenia. Ponownie przypomniałem sobie słów mistrza: jeśli nie zobaczysz wroga i nie usłyszysz jak się zbliża musisz go wyczuć swoim szóstym zmysłem. Wypowiedziałem kolejne słowa przywołujące zaklęcie zwiększające moją intuicję. Po chwili poczułem, że mój przeciwnik znajduje się na piętrze tawerny. Wypowiedzenie kolejnego zaklęcia wzmocniło mi wzrok i pozwoliło na zobaczenie niewidzialnego. Teraz ujrzałem pomieszczenie główne tawerny tak jak w świetle dnia. Podłogę pokrywała gruba warstwa kurzu, na którym nie widać było żadnych śladów. Stoły częściowo zjedzone przez korniki stały w całej sali dawnej jadali, krzesła całe zakurzone stały przy nich lub leżały jakby ktoś wstawał w pośpiechu. W oknach wisiały strzępy starych firan i nowe powstałe z licznych pajęczyn. Na szynkwasie dalej stały kufle oblepione grubą warstwą brudu. Tuż obok szynkwasu znajdowały się drzwi prowadzące do kuchni, a z drugiej strony schody prowadzące na górę. Ruszyłem wolnym krokiem w ich kierunku. Nagle mój szósty zmysł zadziałał, odskoczyłem w sama porę aby uniknąć upadku do piwnicy wraz z kawałkiem podłogi, na którym przed chwilą stałem. Dalej ostrożniej ruszyłem na schody dokładnie badając stopami każdy stopień. Po dotarciu na szczyt moim oczom ukazał się obraz niewielkiego korytarza, na którego końcach znajdowały się otwory okienne. W otworach tych pracowite pająki utkały firanki ze swoich sieci. Widok zmurszałych, nadłamanych podpór i leżących na podłodze szkieletów w dziwnych pozach przeraził mnie. Po obu stronach korytarza znajdowały się do dwie pary drzwi. Tylko jedne z nich były zamknięte a mój instynkt podpowiadał mi, że tam znajdę swoje wyzwanie. Ruszyłem w ich stronę. Bardzo ostrożnie poruszałem się po zgniłej podłodze aby uniknąć upadku. Przechodząc obok rzuciłem kątem oka na zawartość otwartych pokoi. Były tam stare, zniszczone meble i więcej szkieletów w dziwnych pozach. Wyglądały tak jakby starały się zasłonić uszy, których nie miały. Wtedy powietrze zawibrowało ale ja nie usłyszałem krzyku, który wywołał drżenie podpór dachowych i spowodował że ze ścian posypały się resztki tynku. Dotarłem do drzwi. Wyglądały na nietknięte zębem czasu. Ozdobna klamka nie była nawet matowa. Chwyciłem za nią i po chwili bez żadnego odgłosu drzwi otworzyły się ukazując mi pokój. Wyglądał on tak jakby karczma nadal funkcjonowała i służba ciągle dbała o czystość. Stały tam ładne, solidne meble: szafa, komoda i umywalka z przysuniętym krzesłem. Na środku pokoju stało duże łoże, w którym leżał martwy mężczyzna z poderżniętym gardłem. Wyglądał tak jakby umarł we śnie. Obok łóżka znajdowało się ciało martwej kobiety, której ręka nadal była zaciśnięta na ozdobnym sztylecie tkwiącym w jej sercu. Nad ciałem kobiety unosił się jej eteryczny obraz. Jej płacz i zawodzenie sprawiały, że moja aura ochronna zaczęła dopuszczać do mnie wyciszony przerażający dźwięk jej zawodzenia. Zdałem sobie sprawę, że osłona długo nie wytrzyma. Upiór zwrócił się do mnie i krzyknął z całej siły. Dźwięk mimo bariery spowodował ogromny ból uszu i wyrzucił mnie z pokoju. Gdy podnosiłem się z podłogi upiór powoli zbliżał się do mnie. Nagle kierowany instynktem rzuciłem się w bok. To ocaliło mnie przed śmiertelnym dotykiem potwora. Cios mojego miecza wywołał u stwora tylko złość. Rzuciłem się więc do ucieczki. Od schodów byłem odcięty więc wyskoczyłem przez okno. W trakcie lotu przypomniało mi się, że posiadam magiczny dysk mistrza. Przelatując przez otwór rzuciłem nim w potwora. Zaryczał on po ciosie, który spowodował duże zniszczenia w astralnym ciele monstrum. Cios nie zabił go jednak. Wtedy nastąpiło coś niesamowitego, dysk odbił się od ścian i podpór i ponownie trafił w potwora wracając w stronę otworu przez, który wyleciałem. W powietrzu zrobiłem salto i wylądowałem na kucaka na niewielkiej kupce śmieci. Dysk wyleciał przez otwór okienny i po odbiciu od niedalekiego płotu przyleciał do mojej ręki. Moje wyostrzone zmysły odczuły zniknięcie potwora w tej samej chwili tawerna zatrzęsła się i zawaliła. Z pewnością to dysk złamał podpory, które puściły i zawaliły tawernę. Mistrz pogratulował mi zdania testu. Od tej pory stałem się pełnoprawnym łowcą upiorów. Mistrz ofiarował mi swój dysk gdyż stwierdził, że wybrał on mnie na swojego powiernika. Tak właśnie zakończyła się moja pierwsza przygoda z upiorem.


KOMENTARZE:

Tylda (~) oznacza podpis osoby niezarejestrowanej.


2006-11-01 16:57    IP: 212.2.99.33


Ciekawe opowiadanie, które mi się spodobało. Pozdrowionka^^
--
~Villija


2007-10-17 13:24    IP: 83.175.191.49


fajne opowiadanie lekko sie czyta...popracuj nad przecinkami...albo ich nie stawiaj jesli nie jestes pewien,,, czasem poprostu wytrącają czytelnika z kontekstu zdania ...pisz dalej
!!! Pozdrawiam

--
~Alicja


DODAJ KOMENTARZ

Pola oznaczone gwiazdką są obowiązkowe

Podaj swoje imię*:
Podaj swój adres email:
Zapisz słownie cyfrę 8*:



Zawarte tu prace moża wykorzystywać tylko za wyraźną zgodą autorów | Magor 1999-2018 | Idea, gfx & code: Vaticinator | Twoje IP: 3.17.164.48