Ciemność ogarnęła już całą wierzę kiedy stary elficki astrolog, ostatni z tej profesji odkąd została ona zakazana wchodził pokręconymi schodami na jej szczyt. Jego stare kości odczuwały trud każdego stopnia. Dotarł nareszcie do starych, zakurzonych drzwi. Jego oddech jeszcze długo nie mógł się wyrównać. Stare usta wypowiedziały skrzypiącym głosem słowo-hasło "skoltur" i drzwi z niechęcią uchyliły swoje podwoje przed starcem. Głośne skrzypienie zawiasów przypomniało astrologowi jak dawno tu nie był. Pomieszczenie to było jego obserwatorium. Teraz całe zakurzone i ciemne skrywało wiele zagadek przeszłości. Nikłe światło latarni astrologa oświetliło pomieszczenie wypędzając niechętnie odchodzący mrok. Astrolog zrobił kilka kroków w stronę starego pokrytego flauszem krzesła, na które opadł aby odzyskać siły. Rozejrzał się po zaniedbanym pomieszczeniu, nie był tu ze sto lat. Na ścianach wisiały zakurzone mapy nieba, konstelacji i ogromny kalendarz astrologiczny zawierający daty wydarzeń astrologicznych z przed stu lat. Na półkach leżały tak jak je zostawił liczne urządzenia i narzędzia astronomiczne. Zakurzony stół zawalony był ogromną liczbą woluminów a jego nogi skrzypiały tak jakby nie mogły dłużej utrzymać ich ciężaru. W rogu na podwyższeniu skrywany jeszcze przez mrok stał jego wysłużony teleskop. Spoglądając na swojego dawnego towarzysza gwiezdnych eskapad zapadł w drzemkę. Ocknął się nagle jakby ogromny strach ścisnął jego serce, stanął na nogi i ruszył do teleskopu. Tak to właśnie ten sen o niezwykłej konstelacji gwiazd i komecie skłonił go do mozolnej wspinaczki na wierzę. Teraz ponownie przypomniany zmobilizował go do działania. Podszedł do teleskopu jego stara dłoń dotknęła zakurzonego, chłodnego metalu. Wyciągnął chustkę z kieszeni i przetarł okular teleskopu. Przychylił się i spojrzał w teleskop. To było niesamowite jego sen sprawdzał się niezwykła konstelacja była dobrze widoczna ale nie było komety. Wpatrywał się on w niebo przez wiele godzin i gdy miał już odejść zobaczył ją była ogromna. Przecięła konstelacją pod nadzwyczajnym kontem. Przejęty astrolog szybko jak na jego wiek dotarł do stołu. Otworzył jeden ze starych woluminów, zanurzył pióro w starym inkauście i napisał drżącą ręką na otwartej stronie słowa "jest jeszcze nadzieja dla elfów bo ...". Nie zdążył zapisać swojej ostatniej wróżby gdyż śmierć zacisnęła swoje szpony na jego sercu i już nie puściła. Ciało starego astrologa upadło na zakurzoną podłogę. Na jego ogorzałej twarzy malował się jednak uśmiech. Echo jego ostatnich słów niosło się jeszcze po wierzy "jest jeszcze nadzieja dla elfów bo ...".
Tylda (~) oznacza podpis osoby niezarejestrowanej.
2004-12-23 14:09 IP: brak danych Hej Kasto! Napisałeś niezłe opowiadanie. Podoba mi się. Gratulacje, pisz takich więcej. -- ~Konrad2007-10-28 15:10 IP: 78.154.93.206 To opowiadanie mogłoby być dobre, gdyby nie zawierało tylu błędów interpunkcyjnych. Czy Ty w ogóle słyszałeś o przecinkach, Kasto?