autor pracy:
Nevermore


data zamieszczenia: 28-03-2011
inne prace autora:
losowe inne prace z tej kategorii:
Nie masz jeszcze swojego konta? Zarejestruj się. Po pierwsze
podaj swój nick:
Wróc do menu: okruchy

Iluzje
    Stukot kroków odbija się echem po sennym, kryształowym pałacu. Wykute w ogromnych bryłach lodu, emanujące chłodem korytarze roznoszą dźwięki i mieszają tak, że zdają się one dochodzić zewsząd naraz. Przejrzyste ściany, wypolerowane do lustrzanej gładkości, przepuszczają zabłąkane promienie światła, dochodzącego nie wiadomo skąd. Te zaś przenikają, odbijają się i błądzą, pozostawiając po sobie delikatną, jasnoniebieską poświatę.
    Błąkając się po monumentalnych korytarzach lodowego pałacu, największego dzieła mojej wyobraźni, trafiam do sali głównej. To tu prowadzą wszystkie przejścia, setki portali otaczają komnatę. Miejsce przytłacza swoim ogromem. Wielkie kolumny pną się wysoko w górę, podtrzymując odległe sklepienie. Wszystko to wypełnione misternymi zdobieniami różnej formy, nieregularnymi kryształowymi bryłami, których abstrakcja przewyższa zrozumienie. Wszechobecny chłód jest tu odczuwalny jeszcze mocniej, a bladobłękitna poświata zdaje się być niemal namacalna.
    Oto sala moich iluzji, centrum pałacu złudzeń, wznoszonego z taką troską i mozołem. Oto moja wizja świata. Światło prawdy, przefiltrowane przez półprzejrzyste sklepienie percepcji, idee odzwierciedlające rzeczywistość, zbudowane z marzeń, nadziei i oczekiwań. A po środku największa, najwspanialsza z iluzji, jaką wytworzył mój umysł. Ty. Wielki, kryształowy posąg, wyrastający ponad wszystko, sięgający sklepienia mojego pojmowania. Piękny i idealny, do granic.
    Gdy patrzę w Twoje oczy, wydajesz się taka znajoma, gdy trzymam Twoją dłoń, wydajesz się taka bliska. Jednak dziwny ciepły powiew wyrywa mnie z zamyślenia i zauważam, że to tylko odbicie Twojego wizerunku w pryzmatycznej, zwierciadlanej powierzchni mojego złudzenia. Dłonie zaś wyczuwają jedynie chłodny dotyk lodowej tafli.
    Znów czuję, jak ogarnia mnie chłód. Kryształki lodu materializują się dookoła, tworząc skorupę, mającą ochronić mnie przed przebłyskami rzeczywistości. Zamykam oczy i poddaję się uczuciu zapadania w bezpieczną pustkę. Jak zawsze.
    Tym razem jednak coś jest nie tak, coś dzieje się inaczej. Dźwięk pojedynczej kropli, uderzającej o posadzkę, odbija się echem po sali. Na chwilę wszystko zamiera, lecz dźwięk powraca. Spoglądam w górę i zauważam snop światła, przedzierający się przez sklepienie. Złotego, ciepłego światła, tak odmiennego wobec wszechobecnej, chłodnej, blado-błękitnej poświaty. Dziwny trzask rozlega się w powietrzu, a w sklepieniu powstaje szerokie pęknięcie. Jasność przedziera się przez nie i rozlewa po sali. Lodowa skorupa wokół mnie kruszy się i opada. Sieć rys przecina ściany i po chwili deszcz mroźnych okruchów spada na posadzkę. Ciepły powiew wdziera się do sali i rozpływa po korytarzach. Po chwili kryształowy brzęk dochodzi już zewsząd.
    Zdezorientowany, stoję w miejscu, wpatrując jak najwspanialsze dzieło mojego umysłu kruszy się i rozpada. Z ogromnym hukiem zawala się kopuła, jakimś cudem nie grzebiąc mnie jednak pod sobą. Niepewnym krokiem ruszam, znajdując drogę pomiędzy gruzami, aż po pewnym czasie kluczenia wśród ogromnych, topniejących brył, docieram na skraj mojego dawnego świata. Huk za plecami staje się niemal ogłuszający, po czym powoli ucicha.
    Ogarnia mnie niepokój. Pozbawiony mojego sanktuarium złudzeń, nie mam dokąd uciec, nie mam gdzie się skryć. Oszołomiony stoję w bezruchu. Odarty z Twojej opatrzności nie potrafię działać. Jednak ciepły powiew wiatru otacza mnie i czuję, jak odrętwienie ustępuje. Lodowa maska odrywa się od mojej twarzy i roztrzaskuje o ziemię. Mroźny pancerz, skuwający ciało kruszeje i ostatnie drobiny topnieją w złocistym blasku światła. Dopiero teraz, gdy ustępują, zauważam więzy, które krępowały mnie od tak dawna. Poczucie wolności oszałamia mnie nagłym zawrotem głowy. Po chwili jednak odzyskuję równowagę i pełną piersią biorę głęboki wdech świeżego, ciepłego powietrza.
    Mimo że dokładnie go nie dostrzegam, w jakiś niewyjaśniony sposób świat zdaje się być idealny, dokładnie taki jak powinien i po raz pierwszy od tak dawna, nie obawiam się, że to tylko sen, który minie. Przeciwnie. Czuję się wybudzony z długiego letargu, a mój umysł jest świeży, rześki i otwarty na życie. Czuję się wolny.
    Światło jest oślepiające i nie potrafię dostrzec nic, co znajduje się na wprost. Wiem jednak doskonale, co jest za mną i zostawiam to bez żalu, pewnym krokiem ruszając przed siebie.


KOMENTARZE:

Tylda (~) oznacza podpis osoby niezarejestrowanej.


2011-03-28 22:18    IP: 89.77.78.97


bardzo poruszający, Księżycu. piękny i poruszający.
--
Quellen



2011-07-22 16:25    IP: 41.233.33.220


Dopiero teraz dotarłem... piękne Nev.. widziałem te kryształowe ściany, tylu z nas je nosi w sobie, pod różnymi postaciami. Rozumiem i czuję ten tekst... Wspaniale to napisałeś :)
--
~Astral


DODAJ KOMENTARZ

Pola oznaczone gwiazdką są obowiązkowe

Podaj swoje imię*:
Podaj swój adres email:
Zapisz słownie cyfrę 9*:



Zawarte tu prace moża wykorzystywać tylko za wyraźną zgodą autorów | Magor 1999-2018 | Idea, gfx & code: Vaticinator | Twoje IP: 13.58.158.198