autor pracy:
Hobibit


data zamieszczenia: lata temu
inne prace autora:
Nie masz jeszcze swojego konta? Zarejestruj się. Po pierwsze
podaj swój nick:
Wróc do menu: opowiadanie

Fisban
    Nadchodziła noc. Wielkie ciemne drzewa uginały się pod naporem wiatru. Deszcz padał już prawie drugą dobę. Pod jednym z drzew stał szałas zbudowany z liści szczelnie poukładanych na szkielecie z odpowiednio wybranych gałęzi. Niestety podczas takiej ulewy takie szałasy nie spełniały zbyt dobrze swojej funkcji dlatego w szałasie padało niemal tak bardzo jak na zewnątrz. W najdalszej części szałasu siedział Fisban. Miał na sobie szary znoszony płaszcz głowę miał przykrytą kapturem a na kolanach trzymał długi łuk. Siedział w bezruchu jak gdyby spał lecz w rzeczywistości stale był czujny. Oczy miał zamknięte lecz słuch wyczulony na najcichszy nawet szelest. Rozmyślał o tym co powinien zrobić. Od kilku dni tropił grupę goblinów lecz przy takiej pogodzie trudno to było robić. Cały czas gubił ślady. Kiedy podłoże jest wilgotne zostaje dużo śladów ale ciągły deszcz je rozmywa tak więc nie można jednoznacznie odczytać śladów. Zresztą przy ciągłym deszczu cięciwa może nasiąknąć wodą... Zastanawiał się czy warto dalej tropić gobliny, czy poczekać, aż pogoda się unormuje.
    Z takimi myślami zastał go nowy dzień. Jednak słońce było przysłonięte chmurami a do tego deszcz ciągle padał. Fisban wstał, obwiną łuk w skórę żeby nie zamókł i ruszył w poszukiwaniu nowych śladów. Poprzedniego dnia zgubił trop nad strumykiem który teraz zmienił się w całkiem duży strumień. Poprzedniego dnia był znużony ciągłym deszczem więc postanowił odpocząć. Pobiegł przed siebie aby znaleźć miejsce w którym zgubił ślad. Musiał jednak być bardziej ostrożny niż zwykle ponieważ w pobliżu były gobliny a nie mógł dać się zaskoczyć. Mimo iż miał dobry słuch i wzrok to jednak przez ciągły deszcz nie widział zbyt daleko a wszelkie dźwięki zlewały się z szumem wiatru i deszczu. Musiał także uważać na śliskie korzenie i kamienie a także ciągłe wypatrywać śladów. Gobliny kiedy chciały umiały się poruszać bardzo cicho i nie pozostawiały za sobą prawie żadnych śladów.
    Jednak jego bystry wzrok już po niespełna pół godzinie spostrzegł ślady pozostawione wczoraj przez gobliny. Ruszył tym tropem jednak rozglądał się czujnie na boki czy jakaś grupka goblinów nie odłączyła się przypadkiem lub czy nie jest obserwowany. Nie spodziewał się takiej przebiegłości po goblinach jednak nie wiadomo było kto nimi dowodził. Nie wiadomo więc było jakich forteli można było się spodziewać po przeciwniku. Po dwóch godzinach marszu doszedł do miejsca gdzie obozowały na noc gobliny. Spały chyba pod drzewami albo na nich ponieważ żadne ślady nie wskazywały na to żeby były tu rozłożone jakiekolwiek namioty a nie było nigdzie w pobliżu żadnego miejsca na kryjówkę którą znał. Ogniska były jeszcze bardzo ciepłe i dużo świeżych śladów stóp wskazywało na to że gobliny opuściły to miejsce nie dawniej niż godzinę temu. Rozejrzał się chwilę w terenie zbadał kilka tropów i niezwłocznie ruszył w dalsza drogę. Szedł szybko bo wiedział że idąc takim tempem szybko dogoni swoich wrogów.
    Po półtorej godzinie truchtu zauważył ruch w oddali. Przyjrzał się uważniej i zauważył oddalającą się grupę goblinów. Przyśpieszył biegu. Pobiegł trochę w bok żeby dokładniej przyjrzeć się wrogowi. Biegał między drzewami aby nikt go nie zauważył. Kiedy wyprzedził kolumnę o kilkanaście metrów ukrył się wśród zarośli i naciągną kaptur na głowę. Goblinów było szesnaście. Wyciągną łuk, kołczan wygodniej ułożył na plecach wyciągną pierwszą strzałę założył ją na cięciwę, naciągną, powoli wycelował i puścił cięciwę. Strzała przeleciała ze świstem przez zarośla i utkwiła w krtani goblina idącego na przedzie. W powietrzu świsnęły jeszcze dwie strzały. Pierwsza utkwiła w sercu a druga roztrzaskała mostek, dwa ciała padły na ziemie. Krew szybko rozlała się po ziemi z przeciętych tętnic. Ziemia zabarwiła się na brunatną barwę. Z początku gobliny nie wiedziały co się dzieje i rozglądały się tempo dookoła. Dało to Fisbanowi czas na wystrzelenie kolejnych dwóch strzał. Dwa kolejne gobliny już nigdy nie będą deptać ziemi swoimi plugawymi stopami. Gobliny wreszcie zorientowały się skąd padają strzały i szybko schowały za drzewami lub w zaroślach jeden jednak okazał się zbyt wolny i padł na ziemię ze strzałą w plecach. Gobliny wyjęły swoje krótkie łuki i zaczęły puszczać strzały na ślepo. Nie mogły dostrzec bowiem dobrze schowanego elfa w lesie. Strzały wbijały się w drzewa, ziemię lecz żadna nie dosięgła Fisbana. On jednak mimo deszczu dobrze widział gobliny nieudolnie próbujące ukryć się przed jego wzrokiem. Celna strzała przeszyła głowę goblina. Gobliny się schowały i przez chwile słychać było tylko szum deszczu, jednak za chwile wszystkie gobliny wyskoczyły ze swoich kryjówek i ze straszliwym wrzaskiem rzuciły się w stronę Fisbana. Pierwszy który wyskoczył zmarł ze strzałą w sercu. Kolejnych dwóch padło na ziemię chwile później jeden ze strzałą w szyi a drugi ze strzała w czaszce. Kiedy najbliższy goblin był trzy metry przed Fisbanem odrzucił on łuk na bok wyciągną miecz i skoczył na spotkanie wrogom. Pierwszego pchną mieczem w mostek korzystając z impetu wyskoku. Goblin próbował sparować pchnięcie ale był zbyt wolny. Miecz przeciął zbroje i skruszył kości pod nią. Ze świeżej rany trysnęła krew plamiąc Fisbanowi płaszcz. Fisban wyciągną swój miecz z ciała martwego goblina zamachną się szybko i ciął mieczem na poziomie krtani następnego goblina. Ten nawet nie zdążył zareagować. Jego głowa lotem koszącym odleciała na bok znacząc tor lotu krwią. Kolejny z napastników zamachną się mieczem lecz jego cięcie zostało błyskawicznie sparowane. Fisban błyskawicznie pchną odsłoniętego przeciwnika w klatkę piersiową. Nie zdążył jeszcze wyjąć swojego miecza kiedy następny goblin zamachną się na niego. Fisban kopniakiem odtrącił go w tył. Goblin przewrócił się w tył potrącając kolejnego. Fisban wyciągną swój miecz z ciała goblina i z rozmachem rozciął mu czaszkę na dwie części. Martwy przeciwnik osuną się na ziemię. Skoczył do przodu do przewróconych goblinów i jednym silnym pchnięciem przebił obydwu. Krew trysnęła z rany i polała się na ziemię. Ostatni goblin rzucił się do ucieczki. Fisban spokojnie wyciągną sztylet z pochwy i rzucił nim w goblina. Sztylet utkwił goblinowi między łopatkami. Goblin ze sztyletem w plecach przebiegł jeszcze parę metrów poczym upadł twarzą do ziemi. Fisban podszedł do niego wyciągną swój sztylet. Wytarł go z krwi i schował do pochwy. Potem oczyścił swój miecz i wsuną go do pochwy. Odszukał swój łuk oczyścił go przejechał palcem po cięciwie dla pewności poczym obwiną go w skórę. Pozbierał swoje strzały niestety trzy z nich się złamały. Rozejrzał się po nasłuchiwał chwilę. Zdjął kaptur z głowy spojrzał na niebo. Całe było zachmurzone. Chwile tak stał a krople deszczu opłukały jego twarz z krwi . Stał tak w bezruchu dłuższą chwilę potem wciągną powietrze głęboko do płuc. Miało zapach świeżego czystego lasu. Ruszył przed siebie szybkim krokiem zostawiając za sobą martwe ciała goblinów.


KOMENTARZE:

Tylda (~) oznacza podpis osoby niezarejestrowanej.


2005-12-28 16:58    IP: brak danych


tak więc historyjka nawet niezła...troche tak sie powtarza czasami to samo i ogólnie z spójnością mały problem ale pozatym myśl przewodnia fabuła jest wporządku pisz dalej :)
--
~Artur


2006-07-18 21:24    IP: brak danych


Popieram Artura-w sumie dałabym 5/10
--
~Silva


DODAJ KOMENTARZ

Pola oznaczone gwiazdką są obowiązkowe

Podaj swoje imię*:
Podaj swój adres email:
Zapisz słownie cyfrę 3*:



Zawarte tu prace moża wykorzystywać tylko za wyraźną zgodą autorów | Magor 1999-2018 | Idea, gfx & code: Vaticinator | Twoje IP: 18.191.176.192