![]() | Yria | PRACE | DANE | MAJĄTEK |
Pióro tańczące po pergaminie zatrzymuje się niespodziewanie.
- Co za licho, te kleksy...- mruczy gniewnie- Na Wszechfae, kiedy to się skończy?
Sięgając po kawałek płótna, przypadkowo rozmazuje rękawem powstałą plamę, przy cofaniu ręki, przewraca kałamarz i tak oto znika kilkanaście dopiero co napisanych linijek. Z niedowierzaniem wpatruje się w powstały mętlik. Mruży oczy.
- O tak, ktoś dzisiaj zginie...
Dobry start to połowa sukcesu, prawda ?
Ot, karczemne spotkania... | 2008-06-23 22:01 |
Karczma pełna była wybuchów rubasznych śmiechów i zapachu pieczonej dziczyzny. Myśliwi świętowali udane łowy, pełno było też tamtejszych chłopów i zwykłych włóczykijów. W jednym z kątów znalazła się nawet grupa naburmuszonych krasnoludów, szarpiących długie brody i łypiących podejrzliwie na resztę gości. Gdzieś przy furkoczącym wesoło kominku brzdąkał na lirze smutny bard, zaś dookoła niego skupiło się kilka wzdychających podlotek o sennych spojrzeniach. Jakiś siwiejący jegomość w tiarze na głowie, wygodnie rozparty pod ścianą, palił fajkę, raz po raz wypuszczając nosem kłęby srebrnego dymu. Zajazd "Kiel" gościł ich wszystkich dopóki płacili za piwo i nie wszczynali bójek.
Wśród ogólnego zamieszania nikt nawet nie spojrzał na otwierające się dębowe drzwi. Do dusznej sali wszedł człowiek w długim płaszczu i zaczął otrzepywać kołnierz z płatków śniegu, które jeszcze nie rozpuściły się w parnym wnętrzu karczmy.... (kliknij aby zobaczyć całość)